- farbę akrylową do drewna
- tkaniny do obijania, znalezione w second-handzie
- zszywki tapicerskie
A do tego potrzebowałam z domowego „warsztatu”:
- wałek typu gąbka do malowania, mały, z kuwetą
- pędzel z włosiem, mały, do wykończeń
- pistolet tapicerski
- nożyczki
- zestaw igieł/szpilek
- centymetr
- wkrętarka lub śrubokręt
- drobnoziarnisty papier ścierny
Obijanie zajęło najwięcej czasu. Najlepiej położyć siedzisko na tkaninie, wyciąć materiał z zapasem i powielić. Następnie przypiąć materiał szpilkami- po ówczesnym naciągnięciu- i solidnie potraktować pistoletem tapicerskim;) Uważamy tylko na dziury w dykcie-siedzisku będące miejscem na śruby, które po skończonej pracy musimy na powrót zainstalować.
W ciągu kilku godzin odmieniłam smutny los Franka i jego koleżków. Dumnie prezentuje się teraz w przedpokoju:
Wiadomo iż nie każdemu przypadnie do gustu takie rozwiązanie, niektórzy chwalą sobie nowy design, pachnący, prosto ze sklepu, inni odnajdują się w sentymentalnej podróży. Moim mottem jest „zanim wyrzucisz- pomyśl”. Tyczy się to wszystkich przedmiotów. Niektóre z nich odzyskają blask i stworzą zupełnie nową atmosferę w mieszkaniu, inne można wykorzystać w domku letniskowym, czy na działce. Czasem też jeden, stary mebel, pięknie odnowiony w eklektycznym wnętrzu uzupełni cały projekt. Nie od razu trzeba biec po plastiki do sieciówki. Powodzenia!