Na koncert Robbiego Williamsa wybrałam się z Przyjaciółką. Wiedziałyśmy, że nie będzie czasu na zwiedzanie, zresztą w Krakowie miałam przyjemność być, co najmniej, kilkadziesiąt razy.
Pojechałyśmy dla tego Pana:
Podczas wcześniejszych wyjazdów, interesowałam się głównie zapiekankami na Kazimierzu, ewentualnie spacerem brzegiem Wisły. Sporo się jednak zmieniło i dzisiaj głównie moje oko wyłapuje ciekawe projekty handmade, wykony DIY lub interesujące zagospodarowane przestrzenie. Tym samym zamiast Wawelu pokażę Wam m.in. łazienkę.. 🙂
Co znaczy kolor. Bardzo mi się spodobała! Odmalowana na szaro boazeria, jasne ściany i żółte dodatki. Drewniana rama lustra piękna, niczym kanarek. I bardzo ciekawa dekoracja ściany z alfabetem. Litery pomalowane, udekorowane gazetami i wydrukami b&w. Co Wy na to?
W tym samym resto barze (Dynia), który swoją drogą serwuje super pyszne i niedrogie brunch’e, utrafiłam na arcyciekawą dekorację sufitu:
Wychodziła z nad baru i wędrowała korytarzem na drugą salę. To siatki, w którą włożono kolorystycznie dopasowane zwinięte rulony papieru. Uważam, że wygląda super oryginalnie!
Przy barze serducho skradł mi stołek barowy, skórzany, wykonany na metalowej rurze:
W drugiej sali, na całej ścianie były okna prowadzące do ogrodu, niestety pogoda (grad!) nie pozwoliły na posiadówkę w tej romantycznej przestrzeni:
Jak się człowiek posilił, to się musi napić kawy. W przypadkowej już kawiarni zwróciłam uwagę na piękny, drewniany sufit:
Cudowny, oryginalny piec kaflowy:
Wbrew pozorom, nie zachwyciły mnie mufinki, a wiszące kolorowe kable z umocowanymi babcinymi kloszami:
Ciekawie motyw kabli został przeciągnięty na drugą salę:
Tak to już właśnie się ze mną stało. Zamiast panoramy, robię zdjęcia ścian, płytek, oświetlenia i sufitów. Ot takie miłe, zboczenie refreszingowo-blogowe 😉
Co przypadło Wam najbardziej do gustu?