Ja wczoraj poczułam, o co chodzi w tej mojej miłości do refreszingu. Usłyszałam hałas pod blokiem, wyglądam, a tam? Stertaaaaa mebli pod kamienicą visavi. LECĘ!
Dosłownie przywdziałam klapki, złapałam klucze, telefon. Wpadam, jak po ogień, bo widzę Panów z MPO w pomarańczowych ogrodniczkach, co znaczy, że jestem rychło w czas, za chwilę podjedzie śmieciarka!
Panowie oczom nie wierzyli, jak zaczęłam za ich przyzwoleniem- a za chwilę także z ich pomocą- wertować nadżarte duchem czasu i kornikami meble. Z początku, jak w lumpeksie, wydaje Ci się, że tu nic nie ma. Ale bądź bezwstydny, i kop!
Znalazłam super fotel, prze zaczepistą starą piłę, a także wygrzebałam skrzydło-fragment-drzwi, z których zamierzam stworzyć jakąś piękną dekorację. Wszystko zobaczycie na instagramie:P A gdybyście zechcieli mnie śledzić na snapchacie, to będziecie moje wybryki podglądać w czasie rzeczywistym:
snapchat-> refreszing 🙂
Tak, w tym drewnie coś musi być. Mój wyraz twarzy musiał się zmienić, bo jeden z Panów stwierdził, że zachowuję się jakbym wpadła do Sobieradka, a drugi dodał, że te moje oczy uśmiechnięte i zęby wyszczerzone, wszystko mi dotacha do pracowni! Kocham te emocje, tą adrenalinę, zgorszenie przechodniów, którzy za nic na świecie nie rozumieją jaka mnie ogarnia euforia! ZDOBYŁAM!
Wracając do tematu dzisiejszego wpisu- przedstawiam pracę Dominiki, która zajęła się renowacją drewnianego krzesła. Nazwała je Ludwik, za co już ją lubię, bo sama wielokroć dopuszczam się takich personifikacji:) Post pozostanie w konwencji maila, który od niej otrzymałam, bo spodobał mi się jego styl i forma :
delikwent 🙂 |
I Ludwik przed i po:
Wspaniałego weekendu, ja jadę kończyć stolik z żyłkami,którego pierwszą część metamorfozy widzieliście tutaj, klik, a drugą tutaj, klik. Tymczasem!