Zaraz zastanie nas zima, a ja jeszcze nie zaczęłam pokazywać Wam mebli z Wrotkarni KołoWrotki 🙂 Pięknie! Nie mam nic na swoje wytłumaczenie i po prostu zabieram(y) się do pracy 🙂
O samym projekcie, największym, w jakim miałam przyjemność występować jako oko doradcze dla całej aranżacji i refreszerka, możecie poczytać w kilku wpisach:
Pokazać chcę Wam większość mebli,a na finał, zebrać je w jednym poście pokazującym wszystkie metamorfozy. Dzisiaj jednak, zaczniemy od jednego takiego, fajnego pomysłu, który wpadł mi do głowy w trakcie projektowania tej przestrzeni.
Obiekt składa się z 4 części: oczywiście wrotkowiska, strefy chilloutu i baru, szatni, a także pomieszczenia socjalno-magazynowego.
By oddzielić szatnię, która znajduje się w tylnej części hali, od baru i strefy chilloutu, należało stworzyć regał. Ale taki regał, który będzie a) oryginalny b) nie będzie całkowicie zamykał strefy szatni od baru, i lady c) będzie budżetowy 😉
To moja super amatorska, nieaktualna z uwagi na logo,
próba pokazania w trakcie prac, jak chcę aby regał separacyjny wyglądał 😀
Z początku, głównym pomysłem było wykorzystanie skrzynek. Ale, po pierwsze bałam się mocno oklepanego tematu, po drugie, wiedziałam, że same skrzynki będą zbyt lekką konstrukcją. I tak, pewnej nocy, jak to miewa w zwyczaju, zaszczyciła mnie swą obecnością wena.
W głowie zadźwięczało mi słowo szafa, a szczęśliwym trafem, jedna taka, kryła się w mojej pracowni 😉 Szafa musiała być zacna i duża. I chociaż patrząc na nią, ciężko wyobrazić sobie regał separacyjny, nie tylko ładny, ale i praktyczny, mam nieskromne wrażenie, że udało mi się podołać własnej koncepcji 😀
Szafa posiadała ślady po kołatkach. Większość z nas mówi na to korniki, mnie raz ktoś wyprowadził z błędu, więc już Wam też przekażę. Korniki żyją w żywym drewnie- las. Kołatki to ich odpowiednik w meblach właśnie, deskach, drewnie przerobionym. Skrót to jest myślowy.
Sprawa z tymi śladami ma się tak. W 90% przypadków sprzedawcy i handlarze mówią, piszą w ogłoszeniu „że są ślady,ale robaków już nie ma”. Jak pytam, czy odrabaczali, to lakonicznie odpisują „ja nie, ale z pewnością już nie żyją, sam nie wiem”. Nigdy nie zawierzam takim enigmatycznym odpowiedziom. I każdorazowo, czy mebel ma jedną dziurkę, czy tysiąc pińcet, funduję mu kąpiel w płynie owadobójczym, owijam folią i zostawiam, niczym w spa, na 2-4 dni. Jeśli miejsca są trudno dostępne, tak było z szafą-jej spód., używam środku w sprayu, który sowicie, z całej puchy lub dwóch, rozpylam. Owinęłam też szafę by czad dla owadów był skuteczny.
*Dodam w tym miejscu, bo może chcecie wiedzieć, że te ślady, najczęściej pojawiają się od „dołu”. Czy to w krześle, czy przy stole, czy szafie, to właśnie nogi, lub spód pierwsze zostaną zajęte. Dzieję się tak najczęściej dlatego, że stare meble, pochodzą ze starych domów, a w starych domach są drewniane podłogi, w których sobie żyją kołatki. I one jedzą mebelek od dołu do góry.
Po kąpieli, szafę w całości przeszlifowałam. Zewnętrzną jej część, korpus, zmatowiłam, bo wiedziałam, że będzie malowany. Środek zaś, który pierwotnie też chciałam pomalować, poszlifowałam dobrze, i uznałam, że stare, sosnowe deski, będą się lepiej prezentować. W szczególności w połączeniu z turkusem 🙂
Pytacie często o kolory, skąd ja takie biorę?:) Tak było w przypadku szafki nocnej Mariusza (klik), która btw. była „w komplecie” z tą szafą 😀 Otóż najczęściej, sama je tworzę. Jest to czasochłonne, wiem. Ale lubię to 🙂
Kolejnym etapem było położenie podkładu. Zdecydowałam się na ten krok, bo szafa była naprawdę bardzo ciemna, a ja dążyłam do jasnego turkusu. Położyłam więc podkładową warstwę, wybrałam zwykłą, białą farbę akrylową. Na drzwiczkach widzicie też ubytki, które szpachlowałam i szlifowałam przed malowaniem.
Pierwsza warstwa oczywiście miała prześwity. Powiem Wam, że dzisiaj żałuję, iż nie znałam wtedy farby kredowej, której użyłam do metamorfozy tego stoliczka PRL (klik). Jeśli szukacie świetnie kryjących farb kredowych, w dodatku zawierających wosk, to zerknijcie sobie tutaj->klik. Zapewne skończyłoby się na jednej warstwie farby.
Plus ewentualnie drugiej, rozcieńczonej. I zapewne udałoby się to jednego dnia. A tak to pracowałam prawie tydzień. A! I bez szlifowania i lakieru, który finalnie także musiałam położyć, bo ww. farby mają wosk. No cóż. Uczymy się ciągle. Ja także.
Druga warstwa pokryła. Kiedy wyschła, szafa już wyglądała fajnie, ale nadal czegoś jej brakowało. Akcentu ode mnie 😉 Na drzwiach szafy, po wewnętrznej stronie, bo szafa miała mieć je otwarte, dodałam dekor za pomocą szablonu. Wybrałam złoty kolor,aby zrobiło się bardziej tajemniczo.
Na całość położyłam lazurę. To jeden z moich tricków, jeśli chodzi o meble. Czasem Wam pewne 'sprzedaję’ za frajer, więc w ramach rekompensaty, możecie jakiś komentarz zostawić pod postem, albo go udostępnić- serio. Lazura to alternatywa dla lakieru. Ma jeszcze bardziej wodnistą konsystencję, i ta do zadań „Zewnętrznych”, świetnie zabezpieczy mebel. Mam też wrażenie, że w przeciwieństwie do lakieru akrylowego nie jest taka sztywna, nie pęka i tworzy taki dosłownie cienki film (jakby białkiem jajka wysmarować,o!) na meblu. Na szafy, szafeczki, komódeczki, jak znalazł:) Na blaty NIE. Na blat już Wam pisałam, kto pamięta? 😀
Ok, szafa w lokalu i w całej swej okazałości,w pełnej krasie itp. itd. etc. prezentuje się następująco:
Szafa nie wyglądałaby tak słodko i cukierkowo, gdyby nie Cottonballlights 🙂
Teraz skrzynki nabierają sensu, i szafa także, bo bez nich w tej przestrzeni zniknęłaby 🙂
Szafa, poza logistyczną funkcją (separacja od szatni), pełni też inne funkcje. Z pewnością funkcję estetyczną, bo wygląda po prostu fajnie. Ponadto funkcję praktyczną, bo są tam włożone poduszki i można w niej siedzieć. A w całości ze skrzynkami, jako regał, może też być ekspozytorem. Np. w sklepie, lub innym miejscu.
Na koniec Wasze ulubione porównanie przed i po:
Dajcie znać, czy metamorfoza starej szafy, w magiczną i funkcjonalną, się Wam podoba?
Więcej zobaczycie, na nowym video.
Nowy, krótki, format, z którym aktualnie się próbuję:)
Mam nadzieję, że udało mi się Was zainspirować, i że odpowiedziałam na pytanie :
jak odnowić starą szafę ?
Można to zrobić w b.prosty sposób, żeby nie powiedzieć banalny, a zyskać wiele. Na kolejne lata!
Dajcie znać, jak Wam się podoba?