W końcu „nadejszły”! I chociaż ten blog jest kompletnie nie lajfstajlowy, chcę się z Wami bardzo podzielić „tym dniem”.
Cały etap przygotowań spędzaliście z nami 🙂 Od informacji o Projekcie Ślub (klik), przez wszystkie nasze pomysły DIY, które chcieliśmy wykonać wspólnie na ten dzień: fotobudkę, wazoniki, dekorację z palety ze zdjęciami z naszego związku. Tuż przed ślubem- zaprosiliśmy Was do sali na etap przygotowań,klik.
A dzisiaj chcemy się z Wami podzielić, sobie odświeżyć- zrefreszingować pamięć. Wrócić do tych emocji i uścisków, życzeń i toastów, uwiecznionych najpiękniej chwil, przez Jacka Olszewskiego, do którego Was odsyłam – PAN Fotograf, jeśli nie szukacie zdjęć przypadkowych, ale tych wyjątkowych wspomnień zaklętych w spojrzeniu, objęciu ramieniem, czułym dotyku dłoni.
Od początku wiele emocji wzbudzały nasze stroje.
Daleko nam było do konwencjonalnej bieli i czerni.
Mariusz, nie wiedząc jeszcze jaki „kolor” sukienki wybrałam, sam zdecydował, pojechał i kupił swój cudowny kobaltowy garnitur. Dobrałam mu do niego musztardową muchę w kropy, multikolorową poszetkę, z której wystawała akurat ta dopasowana, żółta część oraz równie musztardowe skarpety! Wyglądał absolutnie pięknie <3
Daleko nam było do konwencjonalnej bieli i czerni.
Mariusz, nie wiedząc jeszcze jaki „kolor” sukienki wybrałam, sam zdecydował, pojechał i kupił swój cudowny kobaltowy garnitur. Dobrałam mu do niego musztardową muchę w kropy, multikolorową poszetkę, z której wystawała akurat ta dopasowana, żółta część oraz równie musztardowe skarpety! Wyglądał absolutnie pięknie <3
Sukienki, a właściwie to krawcowej i materiału szukałam najdłużej ! Szalenie się cieszę iż poznałam Annę z pracowni Natabo. Której zawdzięczam piękną sukienkę w stylu retro. Idealnie dopasowaną, z ręcznie szytą halką z ponad 40 metrów tiulu (!). Dzięki jej kunsztowi i pracy, czułam się, jak milion baksów i byłam gotowa na podbój HollyŁÓDŹ 😀 Ona również, poleciła mi magiczne miejsce Cottonbee, gdzie znalazłam wymarzoną tkaninę na sukienkę. O innych materiałach z tego sklepu, między którymi się wahałam możecie posłuchać na video. Ale już wtedy, pod skórą wiedziałam, że to będzie ta piękna fuksja z liśćmi monstery. Pokochałam ten wzór!
Buciki także nie były przypadkowe. Z polecenia wybrałam markę WITT. Chciałam mieć buciki retro, ale też piękne i wygodne (!). Pantofelki, w których potańcowałam, jak dawno już nie pamiętam !
Gotowi, pełni emocji i lakieru we włosach, powiedzieliśmy „TAK”, przy świadkach i rodzinie 😀
Niektórzy aż „za bardzo” chcieli nam życzyć szczęścia.
Wiecie, jak się łączy ryż z 4 tonami lakieru na włosach?
Magicznie i trwale 😉
Dekorowanie sali, to nie tylko nasze ręcznie wykonane projekty, ale również słitaśny napis od
East Lights.
East Lights.
Sala, w której odbywało się nasze przyjęcie/aka małe wesele, była „standardowa”. Kremy i beże, które, jak wiecie, nie są bliskie memu sercu. Stały się jednak pięknym tłem, dla wszystkich dekoracji, które stworzyły klimat, o jaki się starałam 😉
Dekoracja z palety stworzona z Vidaronem, pokazująca najważniejsze i najzabawniejsze chwile z naszego czteroletniego związku,
największą furorę zrobiła wśród Babć i Cioć.
największą furorę zrobiła wśród Babć i Cioć.
W pędzie dzisiejszego świata, życia, pracy, to one obserwują spokojnie nasze przemiany. Nie tylko naszego dorastania, ale całego związku. One najtrafniej dostrzegały, jak nasza miłość dojrzewa i rośnie.
Przyznam się absolutnie szczerze, że z tego dnia nie pamiętałam zbyt wiele. Emocje, adrenalina, rzecz jasna trunki, sprawiły, że oglądanie zdjęć było, jak odtwarzanie filmu po raz drugi, z którego w końcu się coś rozumie i pamięć wraca. Nie ukrywam, że wzruszam się, jak diabli;)
Jest tyle osób, którym należą się podziękowania.
Od mojej cudownej świadkowej, którą widzicie
na tym zdjęciu, po rzecz oczywista i najpierwsza dla naszych Wspaniałych Rodzin, które były z nami
w tym wyjątkowym dniu.
Naszym Przyjaciołom, obecnym tylko na ślubie, którzy przyszli nas wycałować .
Najpiękniej każdemu z osobna i wszystkim razem – DZIĘKUJEMY <3
O, jak widzicie, pantofelki były b.wygodne. Nie sposób jest zrobić taki bucik dla osoby po dwóch operacjach kręgosłupa. Więc „szapoba” dla marki Witt, raz jeszcze.
Bardzo zależało mi na kolorze. Wazoniki DIY, przybrane pięknie gipsówką, goździkami i koreankami, dodały „to coś” do zastawionych stołów.
Tortu też nie chciałam konwencjonalnego.
Malutki, bo i przyjęcie nie duże.
Z figurkami Mariusza Wędkarza i Pauli Refreszerki.
Część sali, a także naszą ręcznie zrobioną fotobudkę ze Śnieżką, stroiły lampki cottonballs .
Wygłupki na koniec- obowiązkowo !
Tym romantycznym zdjęciem, mówimy Wam dobranoc.
Ślub, jak dla mnie nie był bardzo romantyczny. Wszystko dzieje się w takich emocjach, że miałam wrażenie iż ten dzień trwał kwadrans;) Ale już oglądanie zdjęć, trzymając się za rękę z obrączkami na paluchach, jest cholernie romantyczne! Wiem, że jest ze mną Człowiek, który wielokrotnie był bohaterem. Nie codziennych kłopotów, które wiadomo, ma każdy,ale najprawdziwszych dramatów, które spadały na nas, niczym grom z jasnego nieba. I zwalały z nóg. To Mój Mąż, pierwszy wstawał z kolan, brał mnie za rękę i z mantrą „Wszystko będzie dobrze”, podnosił mnie. To jemu, patrząc w oczy zawierzam i ufam, że choćby świat miał się skończyć, nie muszę się bać.
Bo doświadczyłam miłości,
tej najprawdziwszej i najdroższej.
Życzę, życzymy, każdemu z Was tego samego !
Ściskamy!
* Dziękujemy wszystkim wymienionym markom za pomoc
w realizacji projektów na ten wyjątkowy dzień *
w realizacji projektów na ten wyjątkowy dzień *