Piszę je, bo często, w prywatnych wiadomościach, mailach, pytacie skąd we mnie tak wiele pozytywnego nastawienia?
Jak to jest, że ciągle jestem uśmiechnięta? I, że pewnie mam miodowe życie.. Piszecie o swoich trudnych chwilach, w związku ze staraniem się np. o kredyt lub kłopotach zdrowotnych. Tak, dotykają one nas wszystkich, ale są „rozwiązywalne”. A przynajmniej, dopóty takie są, cieszmy się, że nie dotykają nas inne. Moje pozytywne nastawienie wynika wprost z dramatycznych doświadczeń, które uświadomiły mi, jak cenny jest każdy dzień, kiedy budzimy się sprawni do chodzenia i myślenia. Ja stanęłam w kilku sytuacjach, w ostatnich 4 latach, dokładnie w 4-ech, w których na nic nie miałam wpływu i mogłam tylko liczyć na szczęście i własną siłę ducha właśnie, aby wstać z kolan i funkcjonować dalej. Ciesząc się i celebrując każdy dzień.
Wiemy też, że prędzej, czy później, w jakiś sposób stworzymy Rodzinę. Jesteśmy o tym przekonani, i tylko ta wiara, pozwala nam z takim spokojem patrzeć w przyszłość.
Nie wiem nawet ile dokładnie projektów zrealizowałam w tym roku, bo ciężko je zliczyć. Ale jest to 110 post w tym roku (!). Nakręciłam dla Was na YOUTUBE ponad 70 filmów w 2016r!
Mebli na blogu pokazałam Wam około 20 projektów, a wykonałam w sumie w tym roku ponad 50 sztuk, licząc wszystkie, w tym te, do powstałej w Łodzi Wrotkarni. Ale nie wszystkie jeszcze zdążyłam Wam pokazać. Sama wrotkarnia Kołowrotki,to też był dla mnie WIELKI projekt. Po pierwsze, bo znalazłam pod nią odpowiedni lokal, po drugie, pomagałam przy jego adaptacji, a następnie aranżacji. Żaden projekt mi już nie straszny! Braliście udział w naszych przygotowaniach do ślubu w postach PROJEKT ŚLUB. Nam udało się nawet wyrwać w prawdziwą podróż poślubną, która była nam bardzo potrzebna.
Wiedziałam, że z końcem roku będę chciała przeprowadzić Pierwsze warsztaty. I tak się cieszę (!!!), że w końcu się odbyły. W dodatku zainteresowanie nimi jest na tyle duże, że mogę spokojnie planować kolejne terminy (28.01.2017r., Łódź, to pierwszy oficjalny 😉
Na zmianę, jak to w życiu, dobre wydarzenia, przeplatają się z tymi gorszymi. Mama Mariusza poważnie zachorowała, więc pomiędzy refreszingami, sen z powiek spędzał strach o jej zdrowie. Jest już trochę lepiej, nie mniej lęk pozostaje. Przede mną zaś kolejna operacja, pierwsza planowana w moim życiu, a nie związana z ratowaniem zdrowia, czy życia. Oczywiście, że się denerwuję. Dlatego od dawna już, od pierwszej operacji kręgosłupa, staram się każdy dzień spędzać, robiąc to, co kocham i zasypiać zmęczona, ale szczęśliwa.
za kolejny rok!
Dosiego Roku!