Ile by człowiek remontów nie poprowadził, zawsze się coś wysypie. Dwie najczęściej kulejące rzeczy to kasa i czas. Mi akurat te dwie udało się dość dobrze ujarzmić, ale nie wszystko poszło, jak z płatka.
Dzisiaj chcę Wam pokazać, co się nie udało . Czyli z czego nie jestem zadowolona. Minął ponad rok czasu od remontu i wprowadzki, więc teraz z czystym sumieniem mogę te błędy wskazać.
Salonik. Udało mi się dobrze zaplanować ilość i wysokość kontaktów pod telewizorem. Powstała szyna w ścianie na kable i 8 wejść, 12 cm ponad linią podłogi. I to wcale nie jest za dużo- telewizor, dekoder, modem do internetu, router, od czasu do czasu komputer, gramofon, głośniki z przedwzmacniaczem i odkurzacz od czasu do czasu- daje nam to 8, więc strzał w można by rzec, „w dziesiątkę”.
Ponadto nieźle przesadziłam z oświetleniem. Jak widzicie za bardzo je odsunęłam od okna- obliczyłam zbyt głęboką kanapę oraz zbyt szeroki stół dla tej wąskiej przestrzeni, przez klosz wisi za daleko. Można to w prostu sposób zniwelować, wbijając hak centralnie nad stołem- szkopuł polega na tym, że Mancio przyciął kabel- „bo był za długi, nie wiadomo do czego” i teraz trzeba cały kabel z oprawką wymienić 😀
W sypialni nie jest tak źle, ale też popłynęłam. Pod telewizorem – spoko, przy oknie gdzie stało biurko, może dalej stać, jak będzie- spoko, ale przy łóżku.. No cóż.
Ale już z rozlokowanie kontaktów mam dwóję ! Obliczyłam sobie szerokość łóżka, dała margines, później standardową szerokość i wysokość szafek nocnych, niby wszystko fajnie, lecz.. Nie wzięłam pod uwagę, że każda ładowarka do telefonu, czy wtyczka do lampi wchodzi w gniazdo prostopadle 🙂 Tym oto sposobem, albo szafka musi być odsunięta o szerokość gniazda i stoi za daleko, albo odsunięta od ściany, co mnie doprowadza do szaleństwa.
Największą zaś wtopę z elektryką poczyniłam w łazience- chociaż ona nie była remontowana. Natomiast przenosiliśmy tam pralkę z kuchni. Właściwie kupowaliśmy nową, bo stara była zwykłą pralkę, a nam potrzeba było takiej z wsadem od góry.
Czy elektryka to jedyne, gdzie popełniłam błędy?
Czy jeszcze czegoś żałuję? No o małym pokoju, z którego wyniosła się nasza sypialnia do salonu, ciężko pisać. Jest dziś gabinetem, a wiadomo, iż pokój był szykowany pod pokój dziecka. To się nie udało, takie już życie bywa okrutne.
Ale! Samej decyzji o umiejscowieniu sypialni w salonie, i zrobienie saloniku w 10 metrowej przestrzeni przy kuchni absolutnie nie żałuję. To taki klimatyczny kącik, tak przytulny i fajny. Bardzo lubię tam spędzać czas.