Pytaliście często, o to, dlaczego ślub cywilny? Czemu nie wesele z rozmachem ? Skąd pomysł na takie krejzi stroje dla nowożeńców? Wielu z naszych Czytelników, tych z Was, którzy Nas już trochę znają, pewnie zrozumiało od razu. Ale dla Nowych z Was i w ramach podsumowania minionych miesięcy, dzisiejszy wpis.
Ślub cywilny
Mariusz jest wierzący, ale nie praktykujący. A ja jestem uczciwie nie wierząca. Rodzina Mariusza nalegała na ślub kościelny. Moja rodzina cieszyła się, iż w ogóle zdecydowałam się na zawarcie związku małżeńskiego. Przyznam, iż gdyby Mariusz był praktykującym katolikiem, pewnie nie mieszkałby ze mną przez cztery lata „bez ślubu”, chodziłby co niedzielę do Kościoła, a nie jeździł na ryby i realizował dekalog przykazań. Wówczas, z szacunku to jego religii i praktyk, może ukłoniłabym się w temacie ślubu kościelnego. Chociaż, nie ukrywam, osoby innego wyznania lub braku wyznania traktują ślub kościelny jako swoistego rodzaju karę, czy nawet pogwałcenie ich poglądów. Byłoby mi bardzo trudno zrealizować ślub w takim formacie.
Przyjęcie weselne zamiast wesela
Od momentu, kiedy ukrywaliśmy fakt ślubu, szukanie miejsca poszło znacznie szybciej. A po wpłaceniu zaliczki i podpisaniu umowy, wyjaśniłam wszystko menadżerce lokalu. Jaki lokal finalnie znaleźliśmy? Zabytkowy pałacyk, mieszczący się w parku, przy stawie, z wierzbami płaczącymi. Świeżo odmalowany, klimatyzowany i ze sprawdzonym cateringiem. Strzał w dziesiątkę. Miejsce, które pomieści do 100 osób, ale organizujące przyjęcia również na 30. Dlaczego? Bo nie jest otwarte na co dzień, tylko na zorganizowane imprezy. Lokal znajduje się bardzo blisko Urzędu Stanu Cywilnego, więc logistycznie, dla Naszych Gości, było to również udogodnieniem. Dworek jest też odpowiednio zabezpieczony do użytkowania przez najmniejszych Gości.
Czas trwania, ilość jedzenia na przyjęciu weselnym
Tort było proporcjonalny do liczby gości, nieduży i z humorem. On jedyny, jeśli chodzi o gabaryty jedzenia na weselu, wpasował się idealnie.
Niesztampowa suknia ślubna i garnitur
Od początku wiedziałam iż będę szukała krawcowej. Dlaczego? Bo nie mam typowej budowy. Jestem raczej korpulentną kobietą, z krótkim torsem, w miarę zgrabnymi nogami, sporym biustem i szerokimi ramionami. Była to najlepsza możliwa decyzja, bo mogłam mieć nie tylko piękny fason sukni, dopasowany do swojej sylwetki, ale przede wszystkim w wymarzonej szacie kolorystycznej. Mariusz nawet przez chwilę nie protestował, kiedy zobaczył jaką tkaninę wybrałam. Nikt nie spodziewał się zobaczyć mnie w pastelowej bombce. Maniek zaskoczył mnie wówczas swoim ekstrawaganckim podejściem. Sam zdecydował iż garnitur nie będzie neutralny. W jego przypadku zaczęliśmy, na przekór, od dodatków: musztardowych skarpet i muchy. A później sam pojechał do sklepu i dobrał piękny, jasno kobaltowy garnitur, kontrastujący z moją sukienką. Jak widzicie, muszka nie pasowała do kolorów z mojej sukienki. Nie szukaliśmy też kodu koloru między suknią, a garniturem. Mimo tego, wyglądaliśmy kozacko. Nie bójcie się realizować w tej kwestii swoich najodważniejszych marzeń. Warto!