Ponownie przychodzę z potężną dawką inspiracji! Pośród Uczestniczek na naszej super grupie BABSKI REFRESZING wypatrzyłam Agnieszkę i od razu zaprosiłam ją do cyklu Poznajcie Refreszerki.
Liczy się kolor, wzór i akcent!
List od Agnieszki:
Moja przygoda z refreszingiem mebli zaczęła się 20 lat lat temu. Chociaż wtedy nikt tak odnawiania mebli jeszcze nie nazywał, nie było to też popularne zajęcie. Podczas urządzania pierwszego, singielskiego, jeszcze, mieszkania powyciągałam z piwnicy kilka starych mebli po prababci. Pomalowałam je, by pasowały do wizji, okleiłam dekoracyjnymi naklejkami i tak sobie stały przez wiele lat, aż poznałam mojego męża, który nie był zwolennikiem staroci. Z resztą – powiedzmy sobie szczerze – tamte meble nie były zbyt piękne, poza tym wchodziły nowe mody, minimalizm i styl loftowy, który bardzo nam przypadł do gustu, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, wszystkie meble z duszą wymieniliśmy na lśniące nowością i bielą meble ze znanej, szwedzkiej sieciówki.
Na kilka lat zapomniałam o swoim pociągu do prac ręcznych, aż tu nagle, wiosną 2017 natknęłam się w internecie na grupę Babski Refreszing. Zupełnie oszalałam na jej punkcie. Godzinami oglądałam prace dziewczyn oraz filmiki Pauli o tym jak malować i oklejać tapetą meble (genialne odkrycie!). W końcu ruszyłam do swej zagraconej piwnicy, która dzięki mojemu dziadkowi wciąż jeszcze jest skarbnicą wszelkiego meblowego dobra.
Na pierwszy ogień poszedł stary wieszak – kolory, których do niego użyłam, czyli antracyt, szary i żółty były moją inspiracją z małej gdyńskiej kawiarni Grey, gdzie odcienie szarości i żółci tworzyły przepiękne, relaksujące wnętrze.
Wieszak wyszedł na tyle fajnie, że po nim rozszalałam się na dobre i właściwie przez całe lato nie było jednego dnia, żebym nie wstawała z zapałem o 5:00 rano i nie zabierała się za szlifowanie, malowanie, lakierowanie i ozdabianie.
Nie wiem jak Wy, ale ja wpadam w amok, kiedy realizuję swoje pasje. Ponadto jestem niecierpliwa, więc działam szybko, by jak najszybciej cieszyć się efektem końcowym.
Meble z piwnicy to nie koniec. Szperając w necie, znalazłam strony, na których ludzie dzielą się informacjami o wystawkach starych mebli, szukałam ich też na portalach sprzedażowych – polecam sekcję gratis. Tak znalazłam np. biurko z czasów PRL, które dziś cieszy oko czarno- miedzianym wykończeniem.
Odnawianie i stylizacja mebli to zajęcie niebywale satysfakcjonujące, odkrywające pokłady kreatywności, o którą się nie podejrzewałam – tu cały czas coś się dzieje, trzeba reagować na napotkane trudności, kombinować, szukać wskazówek w necie, bo może ktoś już miał ten sam problem? To także możliwość poznania świetnych, bardzo uzdolnionych ludzi, możliwość dzielenia się z nimi wiedzą i inspiracjami. Uwielbiam to!
Za mną kilka projektów, z których jestem bardzo duma (jak antracytowy kredens który na grupie zebrał fantastyczne komplementy, co dało mi niesamowitego kopa do działania), a przede mną chyba przyszłość związana ze stylizacją mebli. Nie wiem, czy da się z tego żyć, ale być może kiedyś spróbuję. Na razie mam mieszkanie urządzone wyłącznie niepowtarzalnymi meblami i to jest zdecydowanie największa nagroda wynikająca z tego zajęcia.
A że w piwnicy mam jeszcze kilka Chierków, więc chyba pora nauczyć się tapicerowania. Efektami na pewno podzielę się na mojej stronie na FB, na którą serdecznie zapraszam- Fajne Ładne.