Kupując lub wynajmując mieszkanie, zapewne zadawaliście sobie pytanie o wielkość mieszkania. Jaka będzie najlepsza (dla nas) i spełni nasze potrzeby? Nie zaskoczę Was pisząc, że nie ma uniwersalnej wielkości? Mogę natomiast, ponownie, podzielić się swoim doświadczeniem w branży nieruchomości i autopsją.
WIELKOŚĆ MIESZKANIA
Wielkość mieszkania to bardzo subiektywna sprawa. Zapewne wśród Was są osoby, którym dobrze żyje się w 25 metrowym studio, jak i takie, dla których 60 metrów to „ciasnota”. Chciałabym jednak prosić, byście swoje subiektywne doznania odłożyli na bok. W tej publikacji chcę napisać o średniej wielkości mieszkania. Rozpatrywanej z uwagi na lokatora.
Oczywiście nie mogę nie napisać, że metraż mieszkania może być naprawdę skromny, bo bardziej liczy się jego dobre zaprojektowanie i funkcjonalność.
Bezspornie świetnie zaprojektowana kawalerka o powierzchni 25m2 da nam więcej komfortu, aniżeli nierozkładowe, źle urządzone 50 metrów.
Ponadto, ktoś kto dorastał na dużych przestrzeniach, może mieć kłopot ze zmieszczeniem się w małym mieszkaniu. Podczas, gdy inna osoba, która dotychczas żyła na skromnym metrażu, ucieszy się z 50 metrów, niczym z ranczo!
WIELKOŚĆ MIESZKANIA JEDNOPOKOJOWEGO
Nie wiem, czy macie świadomość, ale są przepisy, które określają minimalną powierzchnię mieszkania typu kawalerka. Takie mieszkanie powinno mieć nie mniej niż 25 metrów kwadratowych, z czego pokój nie mniej niż 16 metrów kwadratowych.
To ciekawe, bo wrócę teraz do swojego doświadczenia. Pierwsze mieszkanie, które wynajmowałam miało około 28 metrów kwadratowych. Natomiast pokój był zdecydowanie mniejszy niż aktualnie wymagane przepisami 16 metrów.
Sądzę, że miał około 14 metrów, do tego korytarz około 3 metrów, łazienka około 4 metrów i kuchnia około 7 metrów kwadratowych. W tamtym okresie byłam studentką zaoczną, uczącą się pracy w zawodzie pośrednika, a mówiąc szczerze sekretarki.
Najwięcej czasu spędzałam poza domem. Poza pracą i studiami, spotykałam się z przyjaciółmi i często wracałam „do domu” około 21:00. Nic więcej nie było mi potrzebne poza łazienką, kuchnią, biurkiem do nauki i rozkładaną sofą do spania.
Po niespełna roku padła decyzja o kupnie pierwszego mieszkania. Oczywiście decydującą rolę grał budżet i stanęło na kawalerce. Ale przestronnej, bo 40 metrowej. To metraż na którym spokojnie można było zrobić dwa pokoje (dzienny z aneksem kuchennym i sypialnię), ale na tamtym etapie nie czułam takiej potrzeby.
Mieszkanie pozostało w oryginalnym kształcie, z niewielkim, ale funkcjonalnym przedpokojem, małą łazienką, całkiem pokaźną kuchnią i bardzo dużym pokojem, o blisko 22 metrach kwadratowych powierzchni. Mieszkanie posiadało także mały, ale praktyczny balkon.
Ten jeden duży pokój urządziłam tak, by spełniał wszystkie moje potrzeby. W tamtym czasie studiowałam już tylko w weekendy, na codzień pracowałam w biurze nieruchomości, zaś późne popołudnia i wieczory spędzałam na prowadzeniu sklepu z biżuterią hand-made.
W pokoju miałam dwie duże, rozkładane i bardzo wygodne kanapy. Biurko do pracy, które pełniło także funkcję stołu. Wysoką szafę w zabudowie oraz stolik pod telewizor i kawowy.
Miałam jeszcze jedną przygodę z kawalerką, a właściwie to studio. Różnica między kawalerką a nim jest taka, że w studio mamy aneks kuchenny. Bezspornie było to najmniejsze mieszkanie w jakim żyłam- miało 18 metrów kwadratowych, z czego 6 metrów stanowiła łazienka!
Podczas, gdy ubolewałam nad tym, że ktoś mógł je lepiej zaprojektować, odpowiednio miało mi służyć tylko do odpoczynku po pracy. W tej nieruchomości nie pomieszkałam zbyt dlugo. Było mi za ciasno!
WIELKOŚĆ MIESZKANIA DWUPOKOJOWEGO
Najwyraźniej na tamtym etapie już potrzebowałam więcej. Odpoczynek po pracy bardziej utożsamiałam z wygodną kanapą, czy kolacją ze znajomymi. Na kilkunastu metrach kwadratowych ciężko było o komfort.
Po powrocie z Wrocławia, z malutkiego studio, nie mogłam nacieszyć się 40 metrową kawalerką. Ale poczułam także, że mogę więcej. Wzrosła moja zdolność kredytowa i kupiłam dwupokojowe mieszkanie, o powierzchni około 50 metrów kwadratowych.
To średnia wielkość polskiego mieszkania, wiedzieliście? W nowym „M” miałam mikro przedpokój, przechodni salonik do kuchni i drugiego korytarza. Z niego wejście do dwóch pokoi i łazienki. Taki układ nie był zastany, a nastąpił po remoncie. Może ciekawi Was, jak z dwupokojowego mieszkania, zrobić trzypokojowe?
W praktyce zawodu pośrednika, najmniejsze dwupokojowe mieszkanie, jakie widziałam miało 36 metrów kwadratowych. Osobiście uważam, że nie ma za małych mieszkań. Mogą być tylko te źle zaprojektowane.
Dwa pokoje około 45 metrów to już wygodne mieszkanie. Świetnie jeśli :
- są rozkładowe
- mieszkanie posiada balkon
- dostępna jest komórka
W mieszkaniach o niedużym metrażu najważniejsze jest bowiem miejsce do przechowywania, jeśli posiadacie dużo rzeczy.
Moje dwupokojowe mieszkanie, po remoncie, miało stać się docelowo nieruchomością dla trójki.
Dlatego przygotowałam mniejszy pokój, jako pokój dla dziecka, duży pokój dzienny przerobiłam na wygodną sypialnię, a przy kuchni powstał mikro salonik.
Nie wiem, jak taki metraż sprawdziłby się dla rodziny 2+2. Bezspornie jednak właśnie tak żyje większość polskich rodzin. Zakładam, że w mniejszym pokoju jest wówczas zorganizowany pokój dziecięcy, zaś w dużym pokoju jest rozkładana sofa, na której śpią rodzice.
WIELKOŚĆ MIESZKANIA- PODSUMOWANIE
Co chciałabym podkreślić najbardziej? Myślcie o swoich potrzebach. Jeśli czujecie, że komfort da Wam osobna sypialnia, chociaż jesteście singlami, szukajcie mieszkania dwupokojowego. Ale nie od razu 65 metrowego!
Pamiętajcie, że każdy metr kwadratowy nieruchomości to kilka tysięcy złotych minimum. W Łodzi średnio 5000zł/m2. Biorąc pod uwagę, że ten dodatkowy pokój to około 8 metrów, daje nam to kwotę 45.000zł. SPORO!
Jeśli kochacie podróże, towarzystwo, lepiej za te pieniądze przez pięć lat jeździć na fajne wakacje. A w tym czasie dostać awans, podwyżkę, zmienić pracę i kupić większe mieszkanie.
Najczęstszą przyczyną do decyzji o zakupie większego mieszkania jest powiększenie rodziny. Ale i tutaj proszę Was o rozwagę. Czy to, że jesteście juz w ciąży lub bobas przyszedł na świat, to od razu wymóg posiadania trzeciego pokoju?
Raczej nie. Z mojego doświadczenia wynika, że pierwszy rok życia dziecka spędzacie bardzo blisko, czyli dosłownie w jednym pokoju. W moim przypadku pokój Helenki, do niedawna to było miejsce na przewijak i komodę z ubraniami.
Pamiętajcie o tym, że nieruchomości można sprzedawać! Nie kupujcie dużego metrażu na zaś! Bo albo obarczycie się potężnym kredytem, albo ogołocicie z oszczędności!
Jeśli interesuje Was ta ostatnia kwestia, czy kupować mieszkanie za gotówkę, czy na kredyt, to koniecznie wpadajcie za tydzień na kolejną publikację.